W obronie polskiej szkoły W obronie polskiej szkoły
502
BLOG

"BĘDZIEMY TU, DOPÓKI NAS NIE WYWIOZĄ DO SZPITALA"

W obronie polskiej szkoły W obronie polskiej szkoły Polityka Obserwuj notkę 5

Rozmowa z Adamem Kalitą – jednym z głodujących w Kościele św. Stanisława Kostki. Pytają Dawid Kaczmarczyk i Miłosz Kluba.

Kto odwiedza panów w podziemiach kościoła?

Przede wszystkim znajomi. Przychodzą również ludzie starsi, młodzież gimnazjalna, licealna, studenci. Są też przedstawiciele stowarzyszeń, szkół, różnego rodzaju organizacji a także artyści. Dzisiaj wieczorem w kościele będzie koncert, więc na pewno zjawi się więcej osób.

O czym chcą rozmawiać, o co pytają?

Ludzie przychodzą, żeby nas poprzeć. Podpisują listy poparcia. Pewnie gdyby to był normalny strajk, to przynosiliby jedzenie. Zamiast tego przynoszą wodę, kwiaty, książki a nawet flagi. Dostajemy również naklejki oraz pocztówki do rozdawania. Ci bardziej nastawieni na twórczość piszą teksty, kręcą filmy, robią zdjęcia. Bardzo różne rzeczy przynoszą, chętnie deklarują pomoc i popierają.

Nie spotkałem tutaj osób niepopierających naszego strajku. Są oczywiście osoby, które przychodzą tylko z ciekawości. Wchodzą, patrzą i idą. Kiedy stąd wychodzę, rozmawiam z mieszkańcami - nie spotkałem się jeszcze z wrogością.

A o co pytają? Czy wytrzymamy i jak długo to jeszcze będzie trwało.

Jaka pada wtedy odpowiedź?

Oczywiście, że wytrzymamy. Jak długo? Możliwości są dwie. Gdy tylko minister Szumilas zatrzyma wykonanie rozporządzenia, przestaniemy głodować. Jeśli tak się nie stanie to będziemy tu, dopóki nie wywiozą nas do szpitala.

Słychać już coś o decyzjach w ministerstwie?

U pani minister nic nie słychać. Mija się z prawdą codziennie – mówiła, że był u nas przedstawiciel ministerstwa i negocjował zakończenie strajku. Prawdą jest, że był tu małopolski kurator oświaty, ale do niczego nas nie namawiał. Wręczył nam jedynie mało konkretne oświadczenie pani minister. Miło nam się rozmawiało, ale nie był upoważniony do składania deklaracji w imieniu ministerstwa. Natomiast pani minister przedstawiła to jako wizytę przedstawiciela do rozmów. Mamy jeden postulat – zatrzymać to niefortunne rozporządzenie. Wczoraj poprosiliśmy również, żeby ujawniła nazwiska i kwalifikacje ekspertów przygotowujących ten dokument.

Ale w końcu protestem zainteresowały się media.

Wpłynęły na to dwa wydarzenia. Program Janka Pospieszalskiego i wizyta marszałka Kuchcińskiego. W dalszym ciągu TVN i TVP niechętnie mówią o nas, ale wczoraj przez cały dzień były relacje w Polsacie. W Internecie i radiu jest dobrze. Mówią o nas w RMF-ie, Trojce, Radiu Zet, Radiu Kraków. Ostatnio o proteście napisały nawet Onet i Interia.

Nie jest to Pana pierwszy protest, ale pierwszy raz prowadzi Pan strajk głodowy.

Wczoraj miałem lekki kryzys, ale każdy z nas miewa gorsze dni. Dziś czuję się lepiej, co nie znaczy, że jutro nie będzie jeszcze gorzej. Jesteśmy pod opieką lekarza. Dzisiaj pobrano nam krew, jutro powinny pojawić się szczegółowe wyniki badań naszej kondycji.

Część z nas prowadziła już takie strajki – tak w PRL-u jak i po 1989 roku. Ja dopiero „zdobywam doświadczenie”, choć mam nadzieję, że już nigdy nie będzie mi ono potrzebne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka